Jesteś tutaj:

Zielona żywność – a co to takiego?

Czytając czasopisma poradnikowe opisujące zdrowy styl życia można dojść do wniosku, że by żyć długo i szczęśliwie powinniśmy większość czasu poświęcić sobie. Odpowiednia ilość ruchu, zbilansowana dieta, odpoczynek i życie bez stresu. Tylko jak to zrealizować?

Zielona żywność – a co to takiego?

Zdjęcie: anthony kelly

Czytając czasopisma poradnikowe opisujące zdrowy styl życia można dojść do wniosku, że by żyć długo i szczęśliwie powinniśmy większość czasu poświęcić sobie. Odpowiednia ilość ruchu, zbilansowana dieta, odpoczynek i życie bez stresu. Tylko jak to zrealizować?

Wszystkich negatywnych konsekwencji rozwoju cywilizacyjnego, takich jak zanieczyszczenie, zubożona dieta, nadmiar pracy i stresu nie da się – ot tak – zneutralizować. Nie jest to jednak dostateczny powód, by siedzieć z założonymi rękami i pogodzić się z losem. Czekać aż coś nas dopadnie, z cichą wiarą, że przecież nie nas. Migrena, spadek nastroju, wrzody, nadwaga, ambitnie opierająca się wszelkim dietom, czy – tfu, tfu! – któraś z poważnych chorób cywilizacyjnych. Tymczasem bądźmy świadomi, że każdy z nas jest w grupie ryzyka.

Zielony trend

Czy jest jakieś antidotum? Rodzaj tarczy ochronnej, a zarazem środek, który zwróci nam to, co odebrał nowy, lepszy świat? Japończycy i Amerykanie od dawna zauroczeni są tzw. zieloną żywnością. W Polsce – pomimo że jej obecność notuje się od kilku lat – jest mało znana lub traktowana z pobłażaniem.

Zieloną żywność docenili u nas jedynie wegetarianie i weganie. Przyszedł czas, by zainteresował się nią także przeciętny zjadacz udka kurczaka, nie stroniący od różnorodnych życiowych uciech, które niekoniecznie służą zdrowiu. Dlaczego? Odpowiedzi znajdziecie Państwo poniżej. Co jest ciekawe - ani Amerykanie, ani Japończycy nie odkryli walorów zielonej żywności jako pierwsi. W tym przypadku to oni uczyli się od swoich przodków - z regionów, do których cywilizacja nie dotarła wcale lub z dużym opóźnieniem. Czyli pozornie zacofanych!

Spirulina – pokarm nie tylko dla rybek

Dihe to nazwa placków wyrabianych z wysuszonych alg o nazwie Arthrospira platensis. Od wieków spożywają je plemiona Kanembu, zamieszkujące rejony jeziora Czad. Na jej ślad amerykańscy naukowcy trafili przypadkiem dopiero w II połowie XX wieku. Wspomniana alga znana jest na polskim rynku pod nazwą Spirulina. Naukowcy są zgodni, że jej właściwości odżywcze pretendują ją do miana pokarmu przyszłości. Dzięki niej będzie można uzupełnić dietę niedożywionych populacji. To ona „uczestniczy” w projekcie MELISSA (Micro Ecological Life Support System Alternative), uruchomionym w 1988 roku przez ośrodki badawcze w Europie i Kanadzie. Celem projektu jest praca nad ekosystemem, mającym podtrzymać życie kosmonautów podczas długotrwałych lotów kosmicznych. Cóż niezwykłego ma w sobie Spirulina i jak może pomóc nam, zagonionym mieszczuchom? Jej właściwości – obecnie już bardzo dokładnie przebadane – są zaskakująco wszechstronne. Zawarte w aldze barwniki to silne przeciwutleniacze. Neutralizują one wolne rodniki – głównego sprzymierzeńca całego wachlarza chorób cywilizacyjnych. Białko, lipidy, liczne makro- i mikroelementy sprawiają, że Spirulina doskonale uzupełnia codzienną dietę. Właśnie nam, zagonionym i zdezorientowanym konsumentom żywności z supermarketów powinno dać to do myślenia. Jest ona również nadzieją dla tych którzy nie akceptują swojej wagi i figury. Tym ostatnim Spirulina pomoże przyspieszając przemianę materii i nie dopuszczając do odkładania się tłuszczu. Dalej, ciemnoniebieska alga obniża skutecznie poziom złego cholesterolu we krwi wspomagając leczenie miażdżycy. I jeszcze kwestia ogólnej odporności. Tej aldze coraz wnikliwiej przyglądają się immunolodzy. Badania w wielu ośrodkach potwierdzają, że ma ona zdolności immunostymulujące. Działa antywirusowo, przeciwbakteryjnie. Nie lubią jej również patogeny i pasożyty. Spirulinę powinni także spożywać palacze. W Indiach przeprowadzono badania na 44 ochotnikach żujących tytoń. Po roku poziom leukoplakii (stanu przedrakowego), występującej w jamie ustnej tych osób, uległ regresji w 45% przypadków.

Trawa – to się je?

A dokładnie pije - wyciąg z młodej trawy jęczmiennej. Abchazowie, Azerowie, Hunzowie czy mieszkańcy Karakorum jedzą m.in. młode, zielone rośliny zbożowe. Konsekwencje – praktycznie nie znane są im choroby nowotworowe. Kiedy przedstawiciele tych grup etnicznych przenoszą się do cywilizowanych rejonów i zmieniają swoją dietę, stają się równie podatni na choroby cywilizacyjne, jak my. O trawie jęczmiennej mówi się, że jest najstarszym zbożem na świecie. Już 1000 lat p.n.e. spożywały ją ludy zamieszkujące dzisiejszą Szwajcarię.

W USA i Japonii napój z trawy jęczmiennej jest już bardzo rozpowszechniony. Choć mniej smaczny od soku z pomarańczy, powoli zaczyna go wypierać z codziennej diety ludzi świadomie dbających o zdrowie. W Polsce zaczyna być popularny jako suplement diety o nazwie Green Barley Grass+. I słusznie. Raz, że odmładza cały organizm, dwa - porządnie go odżywia, a trzy – oczyszcza i witalizuje. Głównym sprawcą tych „cudów” jest... chlorofil, zwany zieloną krwią. Życiowa energia roślin, którą natura chce się z nami podzielić. Błędem byłoby nie skorzystać. Green Barley Grass+, jego wartości odżywcze, są zbliżone do zielonych warzyw, jednak preparat ten posiada ich znacznie więcej, gdyż chlorofil nie jest w tym przypadku pozbawiony swoich wartości. Bardzo łatwo ulatniają się one w wyniku nadmiernego ogrzania, utlenienia lub działania zakwaszonego środowiska. Młoda trawa polecana jest więc osobom cierpiącym na anemię, także ciążową. Jest bezpiecznym preparatem zarówno dla zmęczonej mamy, jak i rozwijającego się płodu.
Słodkie życie z algą

Chlorella jest - podobnie jak Spirulina - algą, tyle że upodobała sobie zbiorniki słodkowodne. To ona jest najbogatszym znanym źródłem chlorofilu na Ziemi. Dla współczesnego świata odkrył ją holenderski mikrobiolog Martinus Beijerinck. Do jego badań dołożyły się instytuty japońskie, a następnie pałeczkę przejęli Amerykanie, którzy wnikliwie przyglądają się chlorofilowi i jej pochodnej chlorofininie. Badania prowadzone są na Oregon State University.Naukowcy twierdzą, że oba związki zmniejszają ryzyko pojawienia się nowotworów. Chlorofil wiąże się ze szkodliwymi substancjami, co ułatwia ich wydalenie. Na ostateczne wyniki przyjdzie nam jeszcze poczekać, tymczasem Chlorellę warto brać także z wielu innych względów. Podobnie jak Green Barley Grass+ dostarcza ona wiele odżywczych składników i oczyszcza organizm. Robi to niezwykle skutecznie zwłaszcza w przypadku jelit i całego układu pokarmowego. Przyczynia się w konsekwencji do uregulowania przemiany materii, z którą boryka się bardzo wiele osób. A jest ona konsekwencją m.in. zanieczyszczonych jelit. Chlorella wspomaga także leczenie niedokrwistości. Jednocześnie zawarty w tej aldze czynnik wzrostu działa podobnie do probiotyku i wspiera pracę systemu immunologicznego.

Gdyby podejść do tematu tej niezwykłej zielonej tabletki nieco ezoterycznie, można by przytoczyć słowa Paula Pitchforda ze znakomitego kompendium wiedzy o właściwej diecie, zatytułowanego „Odżywianie dla zdrowia”. Twierdzi on, że algi „Dostarczają tej samej świeżej eksplozji pierwotnej esencji która objawiła się, kiedy na Ziemi tworzyło się życie. W tej historycznej chwili, kiedy przetrwanie ludzkiego gatunku ludzkiego zostało zagrożone, ludzie instynktownie zwrócili się ku pierwotnym formom życia, aby czerpać z nich siłę odżywczą”.

Wnioski nasuwają się same. Niewiele trzeba wysiłku, by wesprzeć swój zmęczony i zapracowany system. Dawka autentycznej, nieskażonej cywilizacją „zieleniny” sprawi, że dysponować będziemy barierą ochronną przed tym, co niedobrego niesie ze sobą postęp cywilizacyjny. A jednocześnie nadal będziemy mogli cieszyć się z jego zdobyczy. W lepszym zdrowiu!
Komentarze(0)

    Znaleziono również w


    Polecamy również


    Zobacz Także